Witam Was serdecznie na moim blogu poświęconemu rasie psów, jakimi są owczarki niemieckie. Moje 15-letnie doświadczenie w obcowaniu z rasą owczarka niemieckiego sprawiło, że na moim blogu podzielę się z Wami moimi opiniami, poradami, metodami treningowymi i szkoleniowymi, oraz odpowiem na najbardziej nurtujące Was pytania dotyczące tej właśnie rasy. Mój blog poświęcony jest także wprowadzeniu w piękny świat najwspanialszej dla mnie rasy, jaką są owczarki niemieckie długowłose. Mam nadzieję, że moje przemyślenia i porady, pomogą Wam osiągnąć taką więź pomiędzy Wami a Waszym pupilem, jaką mi udało się wypracować z moimi psami. Życie z psim przyjacielem czasem jest wręcz uciążliwe, często dostarcza pełno radości i uśmiechu, a niekiedy doprowadza do płaczu. Ale jedno jest pewne. Życie bez psa, nie można byłoby nazwać życiem.
Długo zbierałem się, aby usiąść nad tym tekstem, gdyż wiele negatywnych emocji wywołuje u mnie temat „hodowli” Mavic z Brzeska. Jednak myśl o wszystkich tych, którzy w przyszłości nieświadomie trafią w „ręce” hodowcy Krzysztofa Dobrzańskiego, wręcz zmusiła mnie do tego, aby podzielić się z Wami moim doświadczeniem z tą hodowlą.
Poszukiwanie hodowli, z której nabędziemy nowego szczeniaka to niezwykły okres w naszym życiu. Przepełnieni entuzjazmem niczym w szale świątecznych zakupów często zapominamy o tym, co najważniejsze. I tak było w moim przypadku. Posłuchajcie mojej historii, która wielu z Was uświadomi jak ważną decyzją w naszym życiu jest wybór hodowli i hodowcy, gdyż obie rzeczy idą ze sobą nierozerwalnie w parze.
Nigdy nie należałem do ludzi, którzy zbyt bardzo ufają obcym. Wręcz przeciwnie. Inaczej stało się w przypadku sędziego kynologicznego i hodowcy – Krzysztofa Dobrzańskiego. Sposób, w jaki prowadził ze mną rozmowę telefoniczną podczas pierwszego kontaktu, stawiał go w świetle najlepszego specjalisty od owczarków w Polsce, co miało na celu sprawić, że zwiększy się szansa na zakup psa z jego hodowli. I tak też stało.
Wyjazd po szczeniaka to istne szaleństwo emocjonalne (w tym pozytywnym znaczeniu), kiedy wiesz, że jedziesz po małą, kudłatą kulkę, która odmieni Twoje życie o 180 stopni. W stanie euforii nie dopuszczamy do siebie wizji tego, że przemierzając pół polski po szczeniaka, moglibyśmy wrócić do domu bez niego.
Moje drogi z hodowlą Mavic przecięły się po raz pierwszy w 2019, kiedy z polecenia innej hodowczyni trafiłem do Brzeska. Pierwsze widok, jaki rzucił się w oczy po przejechaniu 450 km to sposób przetrzymywania zwierząt. Brak ogrodzonego placu i szczeniaki w zagrodzie z kilku paneli związanych ze sobą sznurkami nieopodal ruchliwej ulicy, w odległości ok 80 metrów od domu. Brak kojców i pokazania matki szczeniąt przesłoniła wizja najlepszej „jakości” szczenięcia z rąk wybitnego i szanowanego sędziego i hodowcy. Tak moi drodzy. W 2019 roku byłem zafascynowany wizjami snutymi przez pana Dobrzańskiego, który wróżył mi same sukcesy. Co słowa potrafią zrobić z człowiekiem?
Wybór padł na Ma’bellę Mavic Poland, która moim zdaniem rokowała najlepiej z czwórki pokazanych mi szczeniąt. Zaproszenie do baru Taurus na „golonkę” i podpisanie umowy wtedy jeszcze nie było dla mnie niczym podejrzanym, skoro po takiej podróży za chwilę miał nastąpić powrót na drugi koniec Polski. Przekazanie 800 euro w polskiej walucie, szybki obiad i już byliśmy w samochodzie. Dopiero w drodze powrotnej zrozumiałem, co oznaczają zlewki przywiezione ze szkoły maluchem przez hodowcę z Brzeska. Po niecałych 30 minutach podróży Bella zwymiotowała stare, śmierdzące resztki kurczaka, których zapach zepsuł nam całą podróż do domu. Zmanipulowany zostałem do tego stopnia, żeby jeszcze wtedy nie zadawać niepotrzebnych pytań.
Z perspektywy czasu wiem, że sędzia Dobrzańskie byłby świetnym marketingowcem. Bez wahania kupiłbym u niego garnki Zeptera, czy leczniczy koc z wełny wielbłąda za dużo więcej niż 800 euro. Przyznaję. Ten człowiek ma „dar”.
Szczeniaki pod "chmurką" w hodowli Mavic.
Kilka kolejnych miesięcy z pasmem sukcesów wystawowych Belli, skłoniły mnie do tego, że po raz kolejny zaufałem hodowcy z Brzeska. Kolejna podróż do małopolski, tym razem po 5 miesięczną czarną sukę – Moka Mavic Poland. I w tym momencie zaczyna się jeden z bardziej traumatycznych epizodów związanych ze zwierzętami w moim życiu.
Powrót do domu, otwarcie klatki w aucie, a tym samym szok i niedowierzanie. 5 miesięczny szczeniak, którego przywiozłem, boi się wszystkiego, co się rusza i nie podchodzi do człowieka. Kilka pierwszych nocy spędzonych pod chmurką – nie było szansy do niej podejść, obserwowanie jedzenia z daleka, sprawiły, że załamałem się. Kilka komentarzy znajomych – co ja przywiozłem, dobiło mnie totalnie. Pierwszy raz wkurzyłem się tak bardzo, że zaczęły zapalać mi się pierwsze lampki w głowie. Jak to możliwe, że w hodowli, która rości sobie prawo bycia w czołówce polskich hodowli zarejestrowanych w Związku Kynologicznym, hodowli będącą własnością sędziego kynologicznego ZKwP w ten sposób traktuje się zwierzęta. Chwilę mi zajęło, aby do tego dojść, co tak naprawdę liczy się w hodowli Mavic.
Po kilku tygodniach w końcu odważyłem się napisać pierwszy raz wprost, co z Moką jest nie tak. Właściwie wszystko było nie tak. Zero socjalu, bała się ludzi, zwierząt, i wymagało to wiele pracy, aby nadrobić stracony czas na socjalizację, której nie miała.
Odpowiedź sędziego Dobrzańskiego z lipca 2020:
„Pies z natury jest i ma być dziki to jego natura instynkt.To musi mieć w sobie. My uczymy schematy a dzikość musi zachować. Ściąg popręgi koniowi który zdobył mistrzostwo świata w ujeżdżaniu..... będzie brykał jak dziki.”
To był kolejny szok jaki przeżyłem. Wszystko pod skrzydłami ZKwP, do którego dołączenie było jednym z moich wcześniejszym marzeń. Pomimo tego, manipulowany wizjami posiadania „najlepszych” psów, dałem się namówić na zakup kolejnych szczeniąt z hodowli Mavic.
Przyczepy i klatki w których przetrzymywane były psy.
Kumulacją mojej frustracji i jednoczesnego zerwania kontaktu z hodowcą z Brzeska była sprzedaż mi 2 szczeniąt w listopadzie 2020 roku. Dwa samce, które miały być wybitne wystawowo trafiły do mnie w opłakanym stanie. Robaki, które znalazłem w kale sprawiły, że zabrałem oba psy do lecznicy weterynaryjnej, z którą współpracuję, w celu kontroli stanu zdrowia. Zarobaczone, odwodnione, niedożywione. Lekarz stwierdził, że oba psy są w opłakanym stanie. Ważące niecałe 9 kg w wieku 4 miesięcy, czyli niedowaga około 6 kg. Ponad półtora miesiąca trwało, abym doprowadził oba psy do dobrej kondycji. Jak się później okazało, to nie był koniec problemów.
Z robakami w mojej hodowli przywiezionymi z hodowli Mavic walczyłem do marca 2021 roku. Odrobaczanie psów, dezynfekcja kojców, terenu hodowli pochłonęła koszt ponad 2000 zł. Kiedy o wszystkim poinformowałem sędziego Dobrzańskiego dostałem kilka telefonów z pogróżkami od osób z jego otoczenia. Tak zakończyła się moja znajomość z „najlepszym” hodowcą w Polsce.
Czteromiesięczne szczenięta zakupione ze słynnej hodowli Mavic.
Kiedy zacząłem grzebać „głębiej” i publikować pierwsze nieprawidłowości związane z prowadzoną hodowlą przez Krzysztofa Dobrzańskiego odezwało się do mnie kilkanaście osób, które nie tylko dostarczyły nowe informacje o tym, co dzieje się pod szyldem ZKwP, ale też przesłały masę dowodów.
Po pierwsze, zastanawiające jest, dlaczego hodowla Mavic Poland zarejestrowana jest na kilka osób. Dotarłem do informacji, iż pierwszą hodowlą pana Dobrzańskiego była hodowla zarejestrowana pod nazwą „Gibałowa Góra”. W kolejnych latach pojawiają się przydomki Mavic, Mavic Poland, Mavic Team zarejestrowane na bliskie osoby, w tym ojciec, syn i żona. Cóż takiego do ukrycia ma sędzia Związku Kynologicznego w Polsce, że na przestrzeni lat, co chwila zmienia się nazwa hodowli wraz ze zmianą właścicieli?
Obecnie zarejestrowana w oddziale ZKwP Zakopane hodowla Mavic bardzo często zmieniała również odziały rejestracji. Wcześniej docelowymi miejscami rejestracji był odział Kraków i odział ZKwP Nowy Sącz. Co wpływa na częstą zmianę oddziału przez hodowcę z Brzeska?
Kolejnym niezgadzającym się elementem tej układanki okazał się adres hodowli. Wchodząc na stronę internetową hodowli Mavic, zakładka kontakt informuje nas, że siedzibą hodowli jest 32-900 Brzesko, ul. Ogrodowa 9/34. Na pierwszy rzut oka adres jak adres, nic niepokojącego. Szukając głębiej okazuje się, że hodowla wydająca na świat kilkanaście miotów w roku zarejestrowana jest uwaga …. w bloku. Prawdziwym adresem prowadzonej hodowli jest mała miejscowość pod Brzeskiem , Mokrzyska, skąd też odbierałem szczenięta.
W tym momencie uświadomiłem sobie jak działają przeglądy mioty w hodowli Mavic, skoro oficjalnie mieści się ona w bloku. Teraz sprzedaż szczeniąt z niedowagą sięgającą prawie połowy masy ciała nie stanowi przecież problemu. Kto podbija te przeglądy miotu wie tylko odział ZKwP Zakopane.
Robaki wydalane przez szczenięta zakupione w hodowli Mavic Poland.
Nie trzeba również używać popularnego serwisu wykop, aby „dokopać” się opinii sąsiadów i ludzi mieszkających nieopodal prowadzonej hodowli pod Brzeskiem. Teksty pochodzą z 2012 roku z https://forum.brzesko.ws/:
„Redakcja proponuje aby owczarek zastąpił gryfa. Sąsiedzi proponują by ktoś zobaczył w jakich warunkach hodowane są psy."
"Droga redakcjo popytajcie sąsiadów o warunki w jakich są hodowane psy. Zdarzają się przypadki śmierci zwierząt, ucieczki psów, itp. Są nagrania na których widać zdechłe psy.”
"PRZECZYTAJ ARTYKUŁ TO UZNANY HODOWCA OWCZARKÓW NIEMIECKICH Z WIELKIEGO MIASTA BRZESKA. ALE POLICJA MU NIC NIE ZROBI CHOCIAZ MATERIALY SA W JEJ POSIADANIU. TERAZ ZAWODY ORGANIZUJE. HA HA HA"
"Ok 10 lat temu, Pan D. zostawił psa w zamkniętym samochodzie. Auto stało, na słońcu ponad godzinę, a właściciel w tym czasie uczył w szkole. Samochód stał na terenie szkoły."
W tym momencie, czytając te komentarze zaczynasz się zastanawiać dlaczego tak często z ust członków ZKwP padają oskarżenia pod adresem hodowców zrzeszonych w innych organizacjach, jakoby byli pseudohodwcami..
Jeżeli prześledzimy stronę internetową hodowli natrafić możemy na kilkanaście miotów w roku dostępnych do sprzedaży. Kolejny raz bez wnikania głębiej, nie jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić jak to możliwe, skoro ani na ulicy Ogrodowej w Brzesku, ani ul. Parafialnej w Mokrzyskach nie ma większości tych suk, które urodziły dostępne do sprzedaży mioty. Jak więc to działa? Sędzia Dobrzański jest w stanie dać owczarka niemieckiego w swoisty „leasing”. Za szczeniaka nie płacisz, egzaminy pies „zdaje” w jego oddziale Zakopane, ale po porodzie w wieku 7 tygodni zabiera połowę miotu, gotową do sprzedaży. Ta połowa miotu czeka sobie przy drodze we wspomnianym wcześniej kojcu pod chmurką na swoich przyszłych właścicieli. I tak koło się zamyka. Czysty zysk.
Zgłosiła się do mnie pani policjant z Rzeszowa, która opisała identyczną sytuację jak w moim przypadku, kiedy widząc dobrze rokującą sukę, sędzia Dobrzański chciał wymusić oddanie połowy miotu. Podejście prawdziwego miłośnika zwierząt, dbającego o dobro tej rasy. No dobra już kończę z tą ironią. W taki sposób działa sędzia kynologiczny ZKwP, wciskający nieświadomym ludziom kit, że jest wybitnym hodowcą i miłośnikiem zwierząt. Pff.
Na dziś to tyle, a jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. O egzaminach zdawanych u sędziego Dobrzańskiego, chorych psach z licznymi wadami genetycznymi z tej hodowli, oraz mitomanii cdn. niebawem.