Ci z Was którzy są ze mną od początku, wiedzą, że nie ma tematu którego nie poruszyłbym publicznie, jeśli tylko uderza on w dobro, tak ukochanych przez nas zwierząt. Niektóre sytuacje opisywane przeze mnie odbijały mi się czkawką i nieraz zastanawiałem się, po co krytykuję publicznie niektóre zachowania, skoro przysparzają mi one więcej wrogów niż zwolenników. Musiało trochę upłynąć wody w Wiśle, zanim sam sobie na to pytanie odpowiedziałem. W życiu ważne jest, aby całe swoje życie przeżyć w zgodzie ze sobą, a ja po prostu nie potrafię patrzeć na to co dzieje się dookoła mnie, myśląc o traktowaniu zwierząt przez ludzi. Dziś będę właśnie taki jak wcześniej. Szczery do bólu.
Rok 2020 będziemy wspominać przez długie lata. Koronawirus odmienił los wielu ludzi na tyle, że kiedy jedni z przekleństwem w ustach będą wspominać czas pandemii, dla innych wspomnieniem będzie złoty czas, kiedy koniuntktura rynku na pewne towary mocno poszybowała w górę. Jednym z najbardziej pożądanych „towarów” podczas pandemii zostały szczeniaki. Dla wielu osób mieszkających w mieście, widmo kolejnych obostrzeń i możliwości wyjścia na świeże powietrze z betonowego bloku wyłącznie z psem, przesłoniła cały świat. Dziś o szczeniaka walczą nawet Ci, którzy przed pandemią mieli obojętne wręcz podejście do zwierząt. Pandemia wręcz otworzyła drogę do sprzedaży tym, którzy w „normalnym świecie” mieli problem ze znalezieniem nowego domu szczeniakom, czy to ze względu na ich podejście do hodowania, czy na warunki w jakich swoje psy trzymali. Oprócz szybkiej i łatwej sprzedaży, w mojej głowie tli się jedna myśl. Szybko podjęta decyzja przez rodzinę, i szybka sprzedaż hodowcy bez prześwietlenia ludzi w jakich ręce oddaje szczeniaka nie pozwala myśleć spokojnie o przyszłości tych szczeniąt, które trafią w niepowołane ręce. Mam nadzieję że się mylę.
Przeglądając wczoraj facebooka, natknąłem się na post jednej z dużych hodowli owczarka niemieckiego w Polsce, który musiałem przeczytać 3 razy, zanim uwierzyłem, że to jest napisane na serio. W jednym z postów umieszczono zdjęcie dwóch wolnych szczeniaków owczarków niemieckich długowłosych z opisem, że można nabyć je w zakupie ratalnym. Tak powtórzę to raz jeszcze. U tych Państwa można kupić szczeniaki na raty! W mojej głowie od razu powstało porównanie do popularnych programów mango z mojej młodości. Uwaga okazja – szczeniak owczarka niemieckiego tylko za 59,99 miesięcznie!! Czy to dzieje się naprawdę? Od wczoraj długo myślałem o tym, czy napisać ten post. Jednak za dużo emocji targało mną ostatnio, począwszy od wizyty w schronisku Ciapek w Hajnówce, któremu dostarczyliśmy tonę karmy firmy Eminent, aby przejść obok tego tematu obojętnie.
Czy naprawdę mało zwierząt cierpi na świecie, aby prowokować jeszcze większe zjawisko bezdomności? Dlaczego tak piszę? Już spieszę z odpowiedzią. Po pierwsze owczarek niemiecki jest to bardzo wymagającą rasa psów, począwszy od poświęcenia mu uwagi, poprzez aktywności i na dość drogim utrzymaniu kończąc. Czy osoba która chce kupić szczeniaka na raty, na pewno zdaje sobie sprawę ile pracy, poświecić trzeba na odchowanie zdrowego szczeniaka, i jakie koszty to generuje? Nie sądzę. A jaka jest w tym pomoc hodowcy? Taka, że oferując szczeniaka na raty, pozbywa się problemu dalszego szukania „odbiorcy” i biznes może kręcić się w najlepsze. Ale czy naprawdę o to chodzi w hodowaniu? Dla jednych jest to pasja, i worek bez dna z wydatkami, a dla innych sposób na łatwe i szybkie zarobienie dodatkowych pieniędzy. Ale cóż, jak to mówią – ludzie są różni.
Na koniec zadam Wam jedno pytanie, które powinniście rozstrzygnąć w swoim sumieniu. Czy kupilibyście szczeniaka z hodowli, która traktuje swoje zwierzęta jak rzeczy, sprzedając je na raty?