Jak ten czas leci. Jeszcze rok temu spełniałem marzenie planując swój pierwszy miot owczarków niemieckich długowłosych, by w tym momencie być szczęśliwym posiadaczem trzech suczek i jednego psa, które bardzo rokująco się rozwijają. W dzisiejszym tekście chciałbym podsumować rok, który był dla mnie intensywnym, ale mimo wszystko dobrym rokiem. Żegnając rok 2019, z dużą dozą optymizmu patrzę w przyszłość i nadchodzący 2020 rok.
Jeżeli rok temu, ktoś powiedziałby jak w przeciągu 365 dni rozwinę się jako człowiek, hodowca, i ile bezcennego doświadczenia zbiorę podczas tak krótkiego czasu, nie uwierzyłbym. Patrząc na początki, dziś jestem z siebie dumny. I wcale nie chodzi o narcyzm, bo jeśli mowa o pasji i pracy, jestem perfekcjonistą, i wiele rzeczy nadal bym zmienił na lepsze. Jestem z siebie dumny, że pomimo rzucania pod nogi kłód przez wiele nieszczerych osób, dla których byłem potencjalną konkurencją, udało mi się iść do przodu pod silny wiatr i robić swoje. Dzięki, temu że udało mi się być sobą, zgromadziłem tak wiele osób wokół mojej hodowli z Nadbużańskiej Doliny. I za to moi drodzy chciałbym Wam serdecznie z całego serca podziękować. Gdyby nie Wy, nie byłoby hodowli innej niż wszystkie.
Wychowanie 12 szczeniąt owczarków niemieckich bez doświadczenia było mega ciężkie, ale też bardzo uczące. Praktycznie każdy dzień przynosił nowe doświadczenia. Dziś mogę powiedzieć, że te 9 tygodni były bardzo wyczerpujące, ale z drugiej strony były też przyjemnością. Przyjemnością, bo w końcu spełniłem swoje marzenie o prowadzeniu hodowli.
Znalazłem chwilę do podsumowań. W 2019 roku, kiedy to był pierwszy prawdziwy rok wystawowy w mojej hodowli, i przyznam się Wam szczerze, że złapałem wystawowego bakcyla na maksa. Wystawiając swoje kluski przemierzyliśmy po Polsce dokładnie 9744 kilometry biorąc udział w 11 wystawach psów rasowych. 9 z 11 wystaw wygrała moja suczka, pierwszy dorobek hodowlany, który został z nami w hodowli czyli Afera z Nadbużańskiej Doliny. Gdyby nie wystawy, nie byłoby też wielogodzinnych przygotowań w ringu i wyjazdów na szkolenia. Jestem zdania, że jeśli coś robię, musi być to zrobione na 200 %. To akurat udało się zrealizować w 100 procentach. Dlatego też z optymizmem patrzę na 2020 rok, gdzie planuję odwiedzić nie mniejszą liczbę wystaw z moimi owczarkami. Tutaj pewnie dużą rolę odegrały osiągnięcia, aby móc jeszcze bardziej wkręcać się w wystawy psów rasowych potrzebny był jakiś bodziec. W moim przypadku był to sukces. I pomimo, że zawsze powtarzam, że wystawy i osiągnięcia są dla nas tylko dodatkiem do pasji i pracy przy hodowli, ja osobiście nienawidzę przegrywać ;).
Pierwszy podkop wykonany przez szczeniaki jeszcze wczesną wiosną 2019 roku i masa stresu z tym związana spowodowały podjęcie decyzji o budowie wybiegu i kojcach, w których mógłbym ulokować moje kluski z wrodzonym adhd na czas odpoczynku po treningach. Założony budżet na poziomie 8000 zł okazał się zbyt optymistyczną wersją. Usunięcie korzeni starych topoli, wykopanie, oraz wywóz starych podmurówek i materiał na wybieg pochłonęły prawie 20 tysięcy złotych. Teraz zapytam tych którzy twierdzą, że hodowla owczarków niemieckich to czysty zysk. Nadal tak twierdzicie?
O ile mówiłem od początku, że moje psy nie będą zamknięte w kojcach, to stałem się zwolennikiem zamykania klusek do kojca na odpoczynek po treningu. Moje kluchy mają takie ADHD, że nawet padnięte po ciężkim wysiłku na placu treningowym będą się ze sobą ganiać aż padną. Stałem się takim zwolennikiem zamykania w kojcu, że od wakacji kluski nocowały w nowych kojcach dwa razy! Nie mniej jednak nie zmienia to faktu, że wybieg w hodowli jest potrzebny i to bardzo. W końcu mogę wyjechać z domu, nie myśląc o tym, czy kluski grzecznie i bezpiecznie przebywają na całej posesji, czy znów szukają miejsca do podkopu i zwiedzania świata. Wybieg to inwestycja na przyszłość!
Gdyby nie społeczność zgromadzona przy naszych wieczornych live-ach, nigdy nie udałoby się wspomóc tak wiele potrzebujących zwierząt. Rok 2019 był rokiem pod tym względem wyjątkowym. Dzięki naszym akcjom, sprzedażom kalendarzy i licytacjom udało się zaopatrzyć schronisko Azyl w Białej Podlaskiej w ponad 500 kg karmy Brit, kupić kilka bud, czy dostarczyć 3,5 tony marchwi dla fundacji Różaland – pomagaj pomagać, którą prowadzi Marcin Różalski wraz z Martą.
Poniżej zbiorę nasze wspólne akcje pomocowe w jednym punkcie:
– 550 kg karmy dla Schroniska Azyl w Białej Podlaskiej
– 3 nowe budy
– 3500 zł wpłacone na rzecz Zwierzolubów z Siedlec
– 3,5 tony marchwi wraz z dostawą do Fundacji Różaland
– pomoc finansowa Pani Ewie z grupy
– wsparcie leczenia onka z innej hodowli – licytacja medali z wystaw
– zakup Mopsa dla małego marzyciela Maćka, chorego na chorobę nowotworową
Jeśli coś przeoczyłem to poprawcie mnie w komentarzach poniżej. Niestety nie wszystko udało mi się spamiętać! Jak widzicie to małe zestawienie potrafi zrobić wrażenie. W życiu bym nie pomyślał, że zatańczę jezioro łabędzie na live, aby wspomóc przez to zbiórkę. Czego się jednak nie robi, aby wspomóc zwierzaki!
Plany na 2020 rok. Ważny rok.
Co dalej? W 2020 roku chciałbym się dalej skupić na szkoleniach, wystawach i zdobywaniu nowych doświadczeń w prowadzeniu hodowli. Wszakże, nie zawsze będę mógł chwalić i tytułować wpisy blogowe – z pamiętnika młodego hodowcy. Rok 2020 będzie ważny to pewne. Ale co będzie w nim najważniejsze? Życzę sobie abym dalej pozostał sobą, otwarty na pomoc innym, i aby moje założenia #hodowlainnanizwszystkie nadal były sumiennie przeze mnie realizowane.
A czego życzę Wam moi drodzy? Życzę Wam abyście jak ja, nie bali się marzyć i spełniali swoje marzenia. Pamiętajcie, że ogranicza nas tylko wyobraźnia i myśli o tym, że można spełniać się życiowo i zawodowo. Ja zaryzykowałem i nie żałuję. Życzę Wam aby w 2020 roku Wasi psi przyjaciele byli zdrowi, żebyśmy wszyscy nie musieli przyglądać się na takie okrucieństwa wobec psich przyjaciół jakie kumulowały się w 2019 roku. Jeśli to się spełni rok 2020 na pewno będzie dla nas wyjątkowy!