Są w życiu takie chwile, w których dochodzisz do ściany i chcąc się dalej rozwijać musisz coś w swoim życiu zmienić. Od małego lubiłem wyzwania i nigdy nie szedłem na łatwiznę, a rywalizacja z najlepszymi dawała ten zastrzyk adrenaliny, czy to w prowadzeniu swojej firmy, czy w podążaniu za marzeniami. Dziś nadszedł ten dzień, w którym zamykam za sobą jeden z piękniejszych rozdziałów w moim życiu, czyli prowadzenie hodowli z Nadbużańskiej Doliny. Niestety konflikt interesów i regulamin Związku Kynologicznego w Polsce nie pozwala być zrzeszonym członkiem w dwóch organizacjach. Ta decyzja dojrzewała we mnie od długiego czasu, i nadszedł ten moment, kiedy nie mówię Wam żegnajcie, a do zobaczenia. To była przyjemność w przeciągu 3 lat zbudować hodowlę inną niż wszystkie, zrzeszającą tak wielu sympatyków zarówno rasy owczarek niemiecki jak i mojej hodowli. Z tego miejsca chciałbym obiecać Wam, że moje podejście do zwierząt, ludzi oraz byłych znajomych działających na rzecz pomocy zwierzętom nie zmieni się nigdy. Zawsze pozostanę Przemkiem z Nadbużańskiej Doliny, kochającym zwierzęta ponad wszystko. W tym momencie zastanawiacie się dlaczego to wszystko? W kilku słowach postaram się przedstawić Wam mój punkt widzenia.
Nic tak nie motywuje mnie jak praca z psem. Wysokie wymogi hodowlane w ZkwP zrzeszonego w FCI sprawiły, że chciałbym czegoś więcej, i coś więcej robić z moimi psami. W klubie takiej motywacji nie ma, szczególnie gdy pies musi zaliczyć tylko wystawy i testy psychiczne. Wymogiem w FCI jest zrobienie z psem IPO, a moim celem jest patrzenie jeszcze dalej, w kierunku niemieckiej licencji hodowlanej. Czy to przeważyło? Szczerze nie wiem, ale wiem jedno, że nie chciałbym aby moje psy szły na łatwiznę, doprowadzając je tylko do podstawowych szkoleń czy testów psychicznych, jak było do tej pory w klubie. Uwielbiam pracować z psami, a wysokie wymagania hodowlane będą tylko i wyłącznie motywowały mnie do dalszego rozwoju osobistego i rozwijania się nie tylko jako hodowca, ale i jako przewodnik psa.
Każdy z Was ma gdzieś na dnie swojego serduszka jedno wielkie marzenie. Marzenia jednych są bardzo przyziemne jak miłość, innych bardziej doczesne – nowy telefon czy sportowe auto. Najgorzej jest, kiedy Twoje marzenia związane są z Twoją pasją, której oddajesz się cały. Wtedy budząc się każdego dnia Twoje myśli ciągle zmierzają w jednym kierunku. Nie inaczej ma się to w moim przypadku. Od kiedy interesuję się owczarkami, z maślanym wzrokiem oglądam filmy z największej wystawy na świecie – BSZS odbywającej się na stadionie w Norymberdze. Z roku na rok początek września to data którą zna każdy miłośnik owczarków niemieckich. Prawdziwe święto rasy, gratka dla pasjonatów i hodowców – czyli tzw. Światówka. Aby spełnić to marzenie nie mogłem dłużej prowadzić hodowli z Nadbużańskiej Doliny. Czas na nowe rozdanie, które mam nadzieję przybliży mnie do uczestnictwa w „światówce”.
Przez ostatnie miesiące zrozumiałem o co tak naprawdę chodzi w hodowaniu. Widziałem masę hodowców nastawionych tylko na kolor i długi włos psa. Wystarczy przejrzeć grupy owczarkowe, aby dostrzec, jak wielu Kowalskich zafascynowanych jest przerośniętymi psami z „baranim” włosem do ziemi. A kiedy dodamy takiemu psu czarną maskę, skłonni są z miejsca kupić takiego szczeniaka, bez zaglądania w rodowód i sprawdzenia osiągnięć rodziców. Wielu z hodowców wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu na szczeniaki najpopularniejszej rasy w Polsce zapomina jaka cecha od ponad 100 lat wyróżnia tą rasę na tle innych. Tą cechą nie jest ani kolor, ani długi włos, nie jest nią też anatomia. Tą cechą jest charakter. I na tym chciałbym się skupić przede wszystkim hodując owczarki niemieckie pod banderą FCI. Przecież nikt z Was nie chciałby pięknego psa, który trzęsie się ze strachu na widok atakującego pozoranta. Selekcja, to kolejny czynnik który wpłynął na moją decyzję.
Nigdy nie powiem, że wystawy w klubie są źle zorganizowane. Ale największy ból do tej pory sprawiało mi to, że przemierzając setki kilometrów na wystawy, w najlepszym momencie rywalizowaliśmy w ringu może w 5-cioma psami. Co do wystaw FCI są wystawy, gdzie w jednej klasie rywalizuje ze sobą 20-30 psów, i to właśnie przekonało mnie do pójścia o level wyżej. Widzę już miny tych, którzy właśnie zastanawiają się, czy nie jest to strzał w kolano. Z jednej strony wiem, że będzie bardzo ciężko przebić się wśród polityki, znajomości i praw rządzących dużymi wystawami, z drugiej strony, jeżeli chcesz się rozwijać, musisz sprawdzać i uczyć się od najlepszych.
Chciałbym dziś z tego miejsca podziękować wszystkim znajomym, których miałem okazję poznać na wystawach, czy spotkaniach owczarkarskich, z którymi nasze drogi wystawowe się w tej chwili rozchodzą. Za pomoc, wiedzę i wsparcie, które od Was dostałem, mogę napisać tylko – dziękuję! Mam nadzieję, że nasze drogi jeszcze kiedyś się przetną, i znów z uśmiechem wspomnimy stare czasy. Dziś nie mówię żegnajcie, a do zobaczenia.
ps. nazwę hodowli przedstawię Wam już niedługo, co nie zmienia faktu, że zawsze pozostaniemy Nadbużańską Doliną 😉