Żeby opowiedzieć Wam dzisiejszą historię i przekazać jej głębszy sens, muszę sięgnąć pamięcią do lat dzieciństwa i przypomnieć Wam rok 1994. Wtedy to premierę miała emisja jednego z moich ulubionych filmów, filmów dzięki któremu, już jako 7 letni chłopiec umiałem rozróżniać dobro od zła. Filmu, który śmieszy, wzrusza do łez, i pomimo, że jest animowany i skierowany do dzieci, ma głębsze przesłanie. I ja dziś to przesłanie postaram się przekazać, razem z historią Atoma z Nadbużańskiej Doliny. Mowa oczywiście o animowanym filmie Król Lew. Jeżeli jakimś cudem ktoś z Was nie miał możliwości obejrzenia, gorąco polecam. Jest to obowiązkowa “lektura” każdego miłośnika zwierząt.
Teraz pewnie zapytacie skąd powiązanie Atoma/Otisa z Nadbużańskiej Doliny do historii filmu? Przecież nie ma ani sawanny, ani sprawiedliwego Mufasy czuwającego nad bezpieczeństwem królestwa zwierząt. Tym bardziej nie ma złego Skazy, ani romantycznej śmierci w trakcie projekcji, którą można porównać do życia. Jest za to piosenka, której treść pozwoliła mi pożegnać mojego wielkiego przyjaciela Atoma z myślą, że jestem z niego cholernie dumny . Ta piosenka to Circle of Life, czyli w wolnym tłumaczeniu Koło/Krąg Życia, ale może po raz kolejny zacznę od początku…
Kiedy 29.11.2018 roku na świat przyszedł mój pierwszy miot owczarków niemieckich długowłosych, jeszcze wtedy nie miałem pojęcia jak mocno odmieni się moje życie. Od samego początku mogłem wspólnie z Wami podczas transmisji live obserwować trójkę małych szczeniaków, wyróżniających się swoim charakterkiem na tle 9-tki innych. W tej trójce był on. Atom z Nadbużańskiej Doliny. Mocnej budowy, charakterny szczeniak, który już od pierwszych dni swojego życia starał się dominować i ustawiać resztę swojego rodzeństwa. Mijały kolejne tygodnie, a ja z dnia na dzień przecierałem oczy, jak zmienia się jego charakter. Z walczącego o dominację wojownika, w przytulaśnego misia, który jedynie czego oczekiwał to odrobiny zainteresowania i pieszczot. Sam do końca nie wiem, czy charakter zmieniał się wraz z wpływem otoczenia (coraz mniejsza liczba w stadzie), czy też pracy jaką włożyłem w wychowanie mojego kudłatego, uszatego przyjaciela.
Tydzień za tygodniem mijał jak z procy strzelił. Socjalizacja, szkolenia, psie przedszkole i wystawy na tyle absorbowały mój czas, że nie miałem czasu myśleć, jak szybko 15 kwietnia się zbliża. Dzień kiedy wszystko się zmieni. Dzień w którym zatrzyma się dla mnie słońce, a kolejne nie przyniosą już takich pokładów radości. I pomimo, że sam wybrałem mu dom, czułem, że coś nieuchronnie się kończy. Skąd we mnie tyle emocji? Pewnie dlatego, że każdego z moich szczeniaków traktowałem osobiście. Do tego stopnia , że mówiłem o nich – moje kochane dzieci.
Przypominając sobie mroźny luty, kiedy dziewiątka braci i sióstr opuściła hodowlę z Nadbużańskiej Doliny porównywałem tamtą sytuację z obecną . I wiecie co? Teraz jest dwa razy gorzej. I nie dlatego, że tamte kochałem mniej od Atoma. Ale dlatego, że między nami upletła się nić przywiązania i miłości, która nie była uzależniona jedynie od pełnej miski. Jedno czego jestem pewien, to że będzie to najukochańszy pies, jakiego Robert i Renata mogli sobie wymarzyć. Los chciał, że dzielić nas będą prawie 2 tysiące kilometrów, ale cytując słowa piosenki, krąg życia zatacza koło, i wiem, że jeszcze staniemy na swojej drodze. Drodze wyboistej, pełnej tęsknoty, poczucia starty, ale też miłości. I kiedy los znów rzuci nas w swoje ręce, będzie to jedna z piękniejszych chwil w moim życiu.
Takie są już niestety koleje losu. Małe wilczki, pisklęta i my ludzie, po okresie dojrzewania opuszczamy swoje gniazdo, by na końcu tego etapu założyć swoją rodzinę lub stado. Jedno co mnie napawa optymizmem i wzruszeniem jak patrzę na to rozstanie z dystansem, to że dałem tym szczeniakom owczarków niemieckich długowłosych najwięcej miłości i poświęcenia ile mogłem. I Ci z Was którzy byli z nami od początku, na zawsze zapamiętają te składające się w trójkąt uszy. Uszy Atoma z Nadbużańskiej Doliny. A jeśli kiedyś będziecie w okolicach Londynu, wypatrujcie z oddali czy gdzieś spomiędzy goniącego za codziennym życiem tłumu, nie widać podskakujących w rytm kroków charakterystycznych uszu Otisa. Tak dokładnie. Nie przesłyszeliście się. Jego nowe imię w Anglii to Otis. Ale dla mnie na zawsze już zostanie Atomem z Nadbużańskiej Doliny.
Beata Bednarz – Krąg życia:
Przychodzimy na świat tak bezradni
I Słońce posyła nam swój dar
I z każdym dniem nowy spełnia się sen,
Z każdym snem życie nabiera barw
I każdy z nas już czuje zew,
Z każdą chwilą i ze wszystkich stron
Przybywamy na znak, wiemy, że właśnie tak
Wiruje w nas, wieczny życia krąg
Bo początek i kres,
Miłość, żal i gniew
Jeden mają rytm,
Jak noc i dzień
Tutaj każdy z nas
Swe odnajdzie miejsce
A krąg życia, krąg życia niech trwa!
Bo początek i kres,
Miłość, żal i gniew
Jeden mają rytm,
Jak noc i dzień
Tutaj każdy z nas
Swe odnajdzie miejsce
A krąg życia, krąg życia niech trwa!
“A krąg życia niech trwa”. I na potwierdzenie tych słów przedstawię Wam w kolejnym rozdziale Archibalda z IvaKristo Team, szczeniaka który dołączył do hodowli z Nadbużańskiej Doliny. Za dużo kosztował mnie emocji ten tekst. Żegnam się z Wami na dziś, nie chcę psuć Wam jednego z najweselszych świąt, które zaczyna się za kilka godzin. Mówię oczywiście o Zmartwychwstaniu i Wielkanocy. Spokojnych i zdrowych świąt.